W końcu! Antares zwyciężył w niedzielnej batalii Błękitnych Owińska 1:0 (0:0) i zainkasował bardzo cenne 3 oczka, które pozwoliły odskoczyć od strefy spadkowej na 7 punktów. Wreszcie kibice mogli zobaczyć ofensywnie grających zalasewian, tworzących mnóstwo sytuacji i dominujących rywala przez większość spotkania. Antares grał piłką i tworzył okazje, ale skuteczność wołała o pomstę do nieba...
Pierwsza część gry przebiegała totalnie pod dyktando Antaresu - gospodarze rozgrywali piłkę szybko, rozrywając szyki obronne Błękitnych mnóstwem krótkich podań. Skrzydła wreszcie funkcjonowały jak należy, środek pola był zdominowany przez zalasewian - nastawieni na grę z kontry goście w pierwszej odsłonie nie stworzyli sobie właściwie żadnej dogodnej sytuacji, czego nie można powiedzieć o gospodarzach. Ciężko zliczyć naprawdę dogodne sytuacje do oddania strzału, ale ciągle brakowało jakiegoś detalu, dobrego przyjęcia piłki, czy też po prostu celnego strzału. W stuprocentowych sytuacjach mylili się Białach, Nazarevich, Pluta czy Lutomski, a zerowy dorobek bramkowy jedynie wzmagał nerwowość w szeregach graczy Antaresu, którzy do przerwy powinni prowadzić różnicą 2-3 bramek. Widać jednak było w poczynaniach zalasewian głód zwycięstwa i pozytywną agresję oraz przede wszystkim walkę - większość pojedynków była wygrywana, dobrze funkcjonował wysoki pressing, co pozwalało odbierać piłkę jeszcze na połowie gości. To wszystko napawało optymizmem - czuć było, że zwycięstwo jest blisko, należało jednak tę przewagę udokumentować.
W drugą połowę weszli jednak zdecydowania lepiej Błękitni. Goście z Owińsk stworzyli sobie 2-3 sytuacje, pokazując, że margines błędu jest naprawdę niewielki. Jednak z upływem czasu Antares ponownie przejmował kontrolę nad meczem. Dobre zmiany dali Sikora i Kramer, tworząc przewagę na skrzydłach, jednak ciągle brakowało kropki nad i. Czas upływał, a kolejne doskonałe sytuacje były marnowane przez graczy gospodarzy, zgromadzeni kibice oraz postronni obserwatorzy łapali się za głowy patrząc na indolencję strzelecką zalasewian. Kiedy już wydawało się, że wysiłki Antaresu spełzną na niczym, błąd zawodnika gości wykorzystał Lutomski, który w 86 minucie spotkania przejął bezpańską piłkę, minął bramkarza i płasko skierował piłkę do siatki. Huk kamienia, który spadł z serc wszystkim zwolennikom Antaresu był z pewnością słyszalny jeszcze wiele kilometrów od Swarzędza. Korzystny rezultat udało się dotrzymać do ostatniego gwizdka sędziego i pierwsze wiosenne zwycięstwo stało się faktem!
Pomimo wygranej i cennych trzech punktów oraz wielu plusów, które można postawić po tym spotkaniu - takich jak gra w defensywie, czy też tworzenie sytuacji w ofensywie, to trzeba podkreślić, że tak dramatyczna skuteczność w innych spotkaniach może zakończyć się bardzo źle dla zalasewian. Jednak jest to materiał do analizy i poprawy na treningach, my cieszymy się z poprawy sytuacji w tabeli i zbliżenia się do bezpośrednich rywali - zespołów z Kleszczewa i Dolska. Za tydzień kolejny bardzo istotny mecz - jedziemy na trudny teren do Łopuchowa, zmierzyć się z walczącym o utrzymanie i potrzebującym punktów jak tlenu KS-em. Dziękujemy za wsparcie, bądźcie z nami również w Wielką Sobotę!
TYLKO ANTARES