Po bardzo zaciętym i emocjonującym spotkaniu Antares Zalasewo pokonał KS 1999 Łopuchowo 2:1 (1:1) i zwiększył przewagę nad goniącym go peletonem, jednocześnie trzymając dystans do prowadzącej dwójki ze Swarzędza i Rożnowa. W najbliższy weekend czeka "bordowych" pauza, więc będziemy mogli się przyjrzeć bliżej potyczkom naszych najbliższych rywali.
Sam mecz toczony był na wysokiej intensywności, było widać jak na dłoni, że stawka pojedynku jest ogromna. Brakowało klarownych sytuacji, obie ekipy postawiły głównie na solidną defensywę, która miała być kluczem do końcowego sukcesu. W stosunku do niedzielnego spotkania nastąpiły dwie roszady w wyjściowej jedenastce zalasewian - kontuzjowanego Smykowskiego zastąpił Troszczyński, a nieobecnego Zadenckiego - Kramer. Początek rywalizacji to wzajemne badanie się, inicjatywę i posiadanie piłki miał po swojej stronie Antares, lecz to łopuchowianie groźniej kontratakowali. Szybko padła pierwsza bramka - po szybkim wyrzucie z autu, złe ustawienie defensywy zalasewian wykorzystał napastnik gości, który wygrał pojedynek i umieścił piłkę w siatce. Antares jednak zareagował bardzo dobrze i zaczął dominować piłkarsko na boisku, co szybko przyniosło efekt bramkowy. Kramer oddał strzał na bramkę, wyblokowany przez rywali, ale największą przytomność umysłu wykazał Skowroński, który dopadł do bezpańskiej piłki i umieścił ją obok bramkarza w siatce. Niedługo potem kontuzji doznał bramkarz Antaresu i konieczna była zmiana - na bramkę wszedł Marciniak, a Latanowicz zajął jego miejsce na środku obrony. Defensywa zalasewian zareagowała bardzo dobrze, grając mądrze, skutecznie wyprowadzając piłkę i zabijając w zarodku wszelkie zapędy Łopuchowa. Do przerwy goście mieli jedną sytuację, ale słaby strzał bardzo dobrze wybronił Marciniak. Antares atakował, ale grał stosunkowo schematycznie, rozgrywanie utrudniało też ostre słońce, świecące w pierwszej części gry prosto w oczy. Brakowało strzałów z dystansu, jednak trzeba wskazać, iż to właśnie gospodarze byli stroną przeważającą.
Druga część gry to jeszcze większa przewaga Antaresu. Goście opadli z sił i coraz gorzej wyglądała ich organizacja w defensywie, a przez drugie 45 minut stworzyli w zasadzie jedną groźną sytuację, w której po dośrodkowaniu w pole karne w boczną siatkę uderzył skrzydłowy Łopuchowa. Antares natomiast w swoim stylu zmarnował dwie okazje, kiedy głową uderzali kolejno Skowroński i wprowadzony po przerwie Przybył. Zalasewianie szukali różnych środków, z dystansu uderzali Lutomski, któremu zabrakło naprawdę niewiele i Nazarevich, który trafił w poprzeczkę. W międzyczasie kluczową interwencję zaliczył Klimczak - z bardzo dobrą kontrą wychodzili Łopuchowianie, a skrzydłowy Antaresu zaliczył rewelacyjny powrót i wślizgiem wybił piłkę szarżującemu sam na sam zawodnikowi Łopuchowa. Gra stawała się coraz mniej zorganizowana, szarpana, obie strony czekały na indywidualne zrywy. W końcu na skrzydle przejął piłkę Białach, zagrał do Nazarevicha - a najlepszy strzelec Antaresu fenomenalnie urwał się obrońcy, odegrał do Przybyła, który przyjął piłkę i oddał celny strzał obok bezradnego bramkarza. 2:1 i 15 minut do końca! Kwadrans podczas którego Antares bardzo dobrze bronił i nie dopuścił rywali do strzału - łopuchowianie nie mieli szansy na strzelenie gola, tymczasem Antares wykreował sobie jeszcze dwie- trzy sytuacje, których niestety nie udało się zamienić na bramki - najlepszą stworzył Derda po dynamicznym rajdzie na prawym skrzydle, ale już ostatnie podanie zostało zablokowane. Wkrótce świetnie gwiżdżący arbiter główny spotkania ogłosił koniec batalii i 3 punkty zostały w Swarzędzu!
Bardzo ważne zwycięstwo i zapewnienie sobie minimalnego komfortu przed drugą częścią rundy - te cele zostały zrealizowane. 15 punktów w 6 meczach, bardzo dobra postawa i atmosfera w zespole - teraz Antares odpocznie od ligowej rywalizacji, ale nadal ciężko trenując. Drużyna jest skupiona już na najbliższym meczu z Kiszkowem, gdzie będzie trzeba odnieść kolejne zwycięstwo. Z pokorą pracujemy dalej!